Nie kocham, nie lubię, nie szanuję. Ciuchy, których nie lubię, a muszę tolerować.

"Stylizacja" najzwyczajniejsza w świecie. Prościej już chyba się nie da. I wiem, wiem, strasznie mało zdjęć. Może się tak zacząć zdarzać na blogu, że będzie mniej zdjęć, ale za to posty będą się pojawiać częściej. "Fociaszki" samowyzwalaczem są straszne, ale cóż poradzić, gdy fotograf zajęty? : )
Nie wiem czy ktokolwiek zauważy, ale mam tutaj pseudo-rude włosy. Dwie szamponetki Joanna Płomienny Rudy niestety nie dały rady mojemu naturalnemu kolorowi i zamiast mieć piękne, "płomiennie rude" fale miałam pomarańczową głowę i miedziane włosy. Było minęło i nie ma, bo zdjęcia z początku grudnia. Postaram się w nowym roku mniej rozpisywać i pisać rzeczy bezsensownych i nic nie wnoszących (no dobra, to lepiej byłoby gdybym nie pisała nic), ale nie obiecuję, że się uda : )

Co mam na sobie?
Szalik z kapturem. Identyczny, ale w innym kolorze pokazywałam posta wcześniej.
♥ Kurtkę no name, której NIE CIERPIĘ. Niestety jak to mówią "z braku laku dobry kit". Bardzo jej nie lubię, ale nie mam innej, która jest taka ciepła, więc co mam zrobić?
♥ Spodnie no name, których również nie lubię. Co chwilę mi spadają pomimo, że są dopasowane, a nawet ciasnawe. Nie wiem co mnie skłoniło do kupienia ich, naprawdę.
♥ Szare podróby Emu kupione w... Biedronce! Hit zakupowy roku 2011 ; ). Kosztowały 29,99. Jak na taką cenę są dość wytrzymałe i ciepłe. Chodzę w nich już trzeci miesiąc prawie non stop i trochę się już wystrzępiły na czubkach i wkładka w środku już się praktycznie starła, ale w sumie im się nie dziwię, bo ich w ogóle nie oszczędzam ; ).

Komentarze

  1. tytuł - święta prawda. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. hej kochana!:* właśnie jeden dzień konkursu został na te kosmetyki do pielęgnacji włosów! Wpadaj zostawić maila! Całuje mocno:*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!

Popularne posty z tego bloga

6 etykiet na letnie przetwory