Ostatni post z serii o Bawarii. Dzień 5. i 6.
W końcu kończę serię
postów z Bawarii. Wiem, zajęło mi to strasznie dużo czasu, ale jakoś nie
mogłam się zebrać. Następne co pokażę to krótka (na pewno krótsza, niż
ta bawarska) seria notek z Budapesztu. Ale raczej nieprędko się za nią
zabiorę bo zrobiliśmy mnóstwo zdjęć, a jeszcze ich nie przeglądałam.
Tymczasem zapraszam na krótką wyprawę po Niemczech!
Część 1. | Część 2. | Część 3. | Część 4.
Dzień 5.
Po śniadaniu pojechaliśmy do miejscowości Prien. Tam znowu dała znać o sobie moja mania robienia zdjęć latarniom i różnym dziwnym rzeczom. Stąd też mało konkretów, a parę nic-niemówiących obrazków poniżej.
W Prien czekał na nas prom, którym popłynęliśmy na największą na jeziorze Chiemsee i w ogóle największą w Bawarii wyspę Herreninsel. Było bardzo ciepło, więc wiele osób, w tym (chyba) kilku mieszkańców chłodziło się w zimnych wodach jeziora.
Wyspa jest znana ze znajdujących się na niej klasztoru i pałacu. W budynku klasztoru było dość zimno, ale nie przeszkadzało to w podziwianiu wnętrza. Za to prawie egipskie ciemności przeszkadzały w robieniu zdjęć, więc nie mam żadnego, które byłoby na tyle dobre, aby je tu pokazać.
Z kolei pałac wybudowany został na podobieństwo Wersalu na zamówienie króla Ludwika II. Jest on jednak większy, niż ten we Francji (podobno).
Nigdy nie byłam w Wersalu, ale zamek Ludwika Bawarskiego oszałamia przepychem. Wszędzie pełno jest złota, mimo że pałac nigdy nie został ukończony. W jadalni stoi stół na opuszczanej w dół podłodze. Zjeżdżał do kuchni, uruchamiany specjalnym mechanizmem i wracał na górę
nakryty (przypomniała mi się bajka "Stoliczku nakryj się" : )).
Mój "świetny" aparat niestety nie sprawdzał się w źle oświetlonych pomieszczeniach, więc zdjęć z wnętrz mam naprawdę niewiele. W dodatku większość jest nieostra. Tak więc poniżej tylko jedno z wnętrza, pozostałe zrobione przed pałacem.
Park w stylu francuskim, który miał pokrywać niemal cała wyspę również nie został ukończony. Nie znaczy to jednak, że wygląda źle lub byle jak. Wręcz przeciwnie! Oszałamia wielkością i pięknem. Spędziliśmy tam czas wolny, wypoczywając w cieniu ogromnych drzew. Zdjęcia niestety nie oddają wielkości obszaru zieleni.
Następnie popłynęliśmy na Fraueninsel, gdzie również mieliśmy chwilę czasu wolnego. Na wyspie znajduje się żeński klasztor. Wyspa, a raczej wysepka, jest bardzo mała i można spokojnie obejść ją brzegiem dokoła.
W Bawarii bardzo widoczne na prawie każdym kroku są kwiaty. Czy te w
doniczkach, czy w ogródkach wszędzie są zadbane i pięknie kwitnące. Poniżej jeden z przydomowych ogrodów na wyspie.
Dzień 6., ostatni
Podróż po Bawarii dobiegła końca. Dziękuję, że wtrwaliście razem ze mną, mam nadzieję, że podobały Wam się notki i zdjęcia. Na koniec bardzo krótki filmik z wieczoru bawarskiego, o którym pisałam w części drugiej, o tutaj.
świetnie zdjęcia !
OdpowiedzUsuńROZDANIE !
super fotki :D
OdpowiedzUsuńhttp://amadellaa.blogspot.com/
O popatrz.:) Sama obecnie przebywam w DE, na Bawarii, ale o tych miejscach nie słyszałam.:)
OdpowiedzUsuńŚwietne fotki! Tutaj naprawdę niektóre miejsca są cudowne i takie klimatyczne.
Pozdrawiam serdecznie:*
swietne zdjecia :D
OdpowiedzUsuńmam do Ciebie prośbę, klikniesz w reklamę/y na moim blogu(oczywiście nie musisz, to tylko prośba) , jest to pierwszy gadżet po prawej stronie, z góry dzięki ! :)
fashion-style-viola.blogspot.com
Ach, Wersal! Wieczór tam był jednym z najlepiej wspominanych w moim życiu <3
OdpowiedzUsuńCmok,
sancewicz.blogspot.com
Polecam blog inspirowany podróżami oraz fotografią : www.lipoooo.blogspot.com Najnowszy post mówi o darmowych noclegach i ciekawym pomyśle na podróżowanie. Zachęcam gorąco oraz pozdrawiam :) lipoooo Australia
OdpowiedzUsuń