Historia tej spódnicy jest dość długa. To może napiszę w skrócie.
Parę
lat temu znalazłam ją w second-handzie. Nie była droga, wyglądała jak
nowa, w dodatku była w stylu marynarskim, więc bez większego namysłu
wzięłam ją do domu. Na miejscu okazało się, że jest za szeroka i ze mnie
spada. W dodatku domyślnie miała być noszona na biodrach, a ja po
prostu nie cierpię takiego fasonu. W efekcie przez kilka miesięcy
wisiała nietknięta w szafie. W tym czasie Ciocia powiedziała, że ma parę
rzeczy do krawca, więc może wziąć też moją spódnicę do zwężenia.
Poleżała więc sobie (spódnica, nie Ciocia) parę miesięcy, tym razem
pewnie gdzieś pod maszyną do szycia.
Gdy ją odebrałam zaraz zaczęłam kompletować z nią strój. Okazało się, że nie mam żadnej góry w marynarskie paski! Byłam zawiedziona bo już wyobrażałam sobie jak świetnie będzie to wyglądało. (Poszukiwania idealnego t-shirtu bądź bluzki w paski to kolejna długa historia, więc dzisiaj może sobie ją daruję ;) ). Kolejnym problemem okazały się buty. Stwierdziłam, że balerinki z Atmosphere będą OK. Kupiłam ich w sumie dwie pary i żadna nie dotrwała momentu, kiedy chociaż część elementów byłaby w porządku (w tym momencie mam na myśli tylko dopasowanie góry z dołem). Po upłynięciu kolejnych miesięcy trochę schudłam i po raz kolejny spódnica była za duża. Jak zapewne się domyślacie, oddałam ją do krawca, tym razem z zastrzeżeniem, że ma być zwężona tak, aby była dopasowana w talii. Poleżała sobie trochę pod maszyną, a gdy trafiła z powrotem w moje ręce ja... odwiesiłam ją do szafy. W ogóle nie miałam pomysłu jak połączyć ją z czymkolwiek. Znowu trochę sobie powisiała. Po jakimś czasie poszłam z przyjaciółką do Diverse, a że miałyśmy mało czasu, a topy w paski były na przecenie, wzięłam go bez mierzenia. To był błąd. Jest na mnie za duży i za długi, ale do spódnicy, po zawiązaniu ramiączek w supełki jest całkiem w porządku. Co z tego, skoro znowu nie miałam odpowiednich butów? : D Dzisiaj, obok spódnicy debiutują koturny pożyczone od Mamy i przyduży (ale za to tani! - mówi mi mój wewnętrzny optymista) top.
Niestety raczej nie mam okazji do ubierania się tak na co dzień, więc spódnica dalej wisi w szafie z nadzieją, że jeszcze kiedyś wyciągnę ją na światło dzienne. Bo przecież jest tego warta?
fot. Ania
Co mam na sobie?♥ Marynarską spódnicę {Atmosphere},
♥ Top w paski {Diverse},
♥ Buty pożyczone od Mamy {no name},
♥ Kapelusz {no name}, który ostatnio w stylizacji pokazywałam tutaj,
♥ Okulary przeciwsłoneczne {H&M}, ostatnio na blogu tutaj,
♥ Bransoletka {H&M}, w stylizacji tutaj.
świetnie wyglądasz, a fotki mega !
OdpowiedzUsuńzakochałam się ! ^^ Jest klimat !
OdpowiedzUsuńklimacik zdjęć świetny:) koszyk z owocami :D super
OdpowiedzUsuńSwietne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tej pewności siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Kisses
masz śmieszne miny, za bardzo się starasz wyjść ładnie i przez to wychodzisz tragicznie i żałośnie
OdpowiedzUsuńWięc mam się starać wychodzić źle i wtedy według Ciebie nie będę wychodzić "tragicznie i żałośnie"? Zdjęć nie traktuję serio, bawię się nimi. Mimo wszystko dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
Usuń