Słoneczniki i zdjęcia, podczas których robienia zostałam ranna.

Wciąż nie mogę uwierzyć, że lato już za nami. Minęło tak szybko, że nawet nie zdążyłam ucieszyć się słońcem, a już go nie ma. Czuję się dobrze i nie marznę tylko wtedy, gdy temperatura przekracza 25°C, więc jak już pewnie wiecie (bo pisałam o tym tysiąc razy) - nie lubię zimy. Paradoksalnie uwielbiam jazdę na łyżwach. To jedyny sport, który mogłabym uprawiać wręcz codziennie. Po godzinie intensywnej jazdy, takiej że brakuje tchu, mam lekki umysł i pomimo zmęczenia, czuję się genialnie. Nie sposób opisać to uczucie, trzeba samemu znaleźć jakąś dziedzinę, która daje "kopa". Adrenalina robi swoje.

Zdjęcia zrobione jeszcze na wakacjach. Wiem, niezłe mam opóźnienie : ). Z Anią (moją fotograf) i Monią (moją przyjaciółką) poszłyśmy na "sesję" w słoneczniki zasadzone przez tatę Moni. Idąc dalej drogą natrafiłyśmy na łąkę na wzgórzu (skojarzyła mi się z Windowsowską idyllą : D). Kawałek wyżej znalazłyśmy... alejkę ze starych jabłoni z drewnianym domkiem na jej końcu! Piękne miejsce. Bałyśmy się, że ktoś przyjdzie i będzie krzyczał, że robimy zdjęcia przy jego domu, ale jakiś czas później, dowiedziałam się, że nikt tam nie mieszka. Może namówię Anię, żebyśmy kiedyś jeszcze raz zrobiły tam zdjęcia, bo mimo sporej ich ilości w dzisiejszym wpisie, nie odzwierciedlają uroku i tajemniczości tego miejsca. Ciekawe jak to miejsce wygląda teraz, kiedy liście opadły z jabłoni...

fot. Ania

Co mam na sobie?

♥ Spodnie {DIY}, instrukcja tutaj,

♥ Tunika {bezimienna}, oczywiście z SH,

♥ Tenisówki {Dunnes}, również z SH (jedyna, obok tej torebki, tak jaskrawa rzecz w mojej szafie),

♥ Kapelusz {bezimienny}, kupiony na allegro. Ostatnio na blogu tutaj,

♥ Okulary {podróby Ray Banów}, również z allegro. Ostatnio żaliłam się na nie tutaj,

♥ Bransoletka {Asos}, ostatnio w stylizacji razem z Bezimiennym Kapeluszem - tutaj.