Spartańskie buty zimowe

Buty ze zdjęć miały towarzyszyć mi całą ubiegłą zimę. Na zmianę z "emu" z Biedronki. Jednak stało się tak, że mało w nich chodziłam, uśmiercając dzięki temu pseudo emu.

A było tak... Zamarzyłam sobie wysokie kozaki z wiązaniem z przodu. Takie spartańskie (jak to mówi na nie mój kumpel). Po długich poszukiwaniach w końcu znalazłam, i wydawałoby się nawet, że są idealne. Zapłaciłam (nie pamiętam ile, ale całkiem niedużo) i uradowana zabrałam je do domu. Wszystko było w porządku dopóki nie spadł śnieg. Wtedy zaczęły się problemy. Okazało się, że podeszwa jest idealna. Idealnie gładka.

W kontakcie z lodem, śniegiem, a nawet deszczem miałam małe szanse na przeżycie. Żeby było mało, zaczęła odklejać się od reszty buta. I to nie koniec! Punkt krytyczny pojawił się, gdy u lewego buta urwała się część zamka, ta, którą się trzyma podczas zasuwania. Wkurzona oddałam buty do szewca, który przykleił podeszwę do reszty, dodatkowo dodając warstwę antypoślizgową. Z zamkiem nic nie zrobił, bo jego wymiana na nowy przewyższyłaby wartość kozaków. Musiałam radzić sobie spinaczem biurowym. Trwało to strasznie długo, więc częściej nosiłam biedronkowe emu, bo założenie ich to kwestia 4 sekund, a zasuwanie zamka spinaczem biurowym trwa "trochę" dłużej. Wspomniałam o tym, że powyżej podeszwy skóra popękała i porobiły się w wierzchniej warstwie małe dziury?

Naprawdę lubię te buty. Jednak nie noszę ich często, bo zakładanie ich trwa sporo czasu (włączając w to szukanie spinacza biurowego lub wsuwki do włosów).

fot. Jakub

Co mam na sobie?
♥ Płaszczy {bezimienny}, ostatnio na blogu tutaj (w pierwszym "prawdziwym" poście!);
♥ Spodnie {bezimienne}, ostatnio w stylizacji tutaj;
♥ Koszulę {bezimienną}, ostatnio tutaj;
♥ Kapelusz {vintage}, ostatnio na blogu tutaj;
♥ Buty {bezimienne};
♥ Rękawiczki {prezent od Mamy};
♥ Torebkę {bezimienną}, kupioną na allegro ze dwa lata temu.