Nie wiem co się ostatnio dzieje z
czasem. Biegnie jak głupi, nawet nie wiem co się działo przez dwa
tygodnie, że nie miałam czasu nic tutaj napisać. Nie chcę za bardzo
przynudzać i bezsensownie się tłumaczyć, więc lepiej przejdę do meritum.
Dzisiaj post, który obiecałam już jakiś czas temu. Jak już kiedyś wspomniałam,
będąc w Chorwacji chcieliśmy też coś zobaczyć, a nie tylko i wyłącznie
leżeć na kamienistych plażach. Nie mówię oczywiście, że leżąc na plaży
nie można nic zobaczyć ; ).
Szybenik
Pierwszą miejscowością na liście (dlatego, że położona jest najbliżej Vodic, gdzie mieszkaliśmy) był Szybenik. Wykonaliśmy do niego aż dwa podejścia. Gdy pierwszy raz tam pojechaliśmy był wieczór i nie było ANI JEDNEGO miejsca do zaparkowania. Co sprytniejsi stawali na światłach awaryjnych na środku drogi, ale nam nie był potrzebny mandat, więc wróciliśmy o niczym, ale... nie poddaliśmy się, bo na drugi dzień znowu tam pojechaliśmy. Tym razem wcześnie rano (ok, umówmy się, na wakacjach godzina 10 to jest wcześnie rano), więc udało się gdzieś zaparkować.
Katedra świętego Jakuba z XV/XVI w. znajduje się na liście UNESCO i jest podobno najważniejszym kościołem w Szybeniku. Podczas naszego pobytu trwała tam renowacja, ale można było zwiedzać, co też uczyniliśmy. Już kiedyś wspominałam o tym, że nie lubię robić zdjęć w kościołach, bo jest ciemno i zdjęcia wychodzą nieostre, dlatego też poniżej możecie zobaczyć tylko zdjęcia z zewnątrz. Są dwa, prawie identyczne dlatego, że nie mogłam się zdecydować : D.
Idąc uliczkami Szybenika w poszukiwaniu wejścia do Twierdzy świętej Anny trafiliśmy na średniowieczny ogród świętego Wawrzyńca. Każda roślina jest tam podpisana i pielęgnowana. Mlecze i wiele innych roślin, które dla nas są chwastami, również zagrzały tam miejsce, jak przystało na dawny ogród klasztorny.
Po wyjściu z ogrodu kierowaliśmy się cały czas w górę, ciągle szukając Twierdzy świętej Anny. Znaleźliśmy cmentarz świętej Anny, skąd roztaczał się piękny widok. Gdy w końcu okazało się, że twierdza jest niedaleko od cmentarza i już mieliśmy kupować bilety wstępu, gdy okazało się, że tam również odbywa się renowacja i nie można zobaczyć wszystkiego. Głównym powodem, dla którego chcieliśmy tam wejść był widok na Szybenik i morze, ale prawie to samo mieliśmy za darmo na cmentarzu, a na wnętrzu twierdzy za bardzo nam nie zależało.
Split
W Splicie interesowała nas głównie starówka. Zobaczyliśmy pałac cesarza Dioklecjana (przechadzali się tam mężczyźni przebrani za Rzymian, dlatego że Split był dawniej miastem Rzymskim, podobnie jak większość miejscowości w Chorwacji, zwłaszcza na północnym-zachodzie kraju). Pokręciliśmy się po ciasnych uliczkach starego miasta, zjedliśmy lody i pojechaliśmy do Trogiru.
Trogir
Starówka Trogiru jest wpisana na listę UNESCO, ale przyznam szczerze, że jakoś bardzo mnie nie zachwyciła. <zblazowanie> Ot, kolejne stare miasto z ciasnymi uliczkami. Wiadomo, ma swój urok, ale chyba widziałam już zbyt dużo chorwackich starych miast i nie wiem co musiałabym zobaczyć, żeby móc powiedzieć, że mnie urzekło. </zblazowanie>
Zadar
Do Zadaru wstąpiliśmy w drodze powrotnej do domu. Pojechaliśmy tam głównie z powodu organów wodnych, które wydają dźwięki, gdy uderzają w nie fale. Nagrałam to, więc gdy tylko zmontuję wrzucę na bloga. Poza organami zobaczyliśmy ruiny rzymskiego forum, kościół świętego Donata z IX w., kościół świętej Marii i bramę Porta Terraferma. Nie mam pojęcia jak nazywa się wieża na zdjęciu ; ).
przepiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńcudownie tam :)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia, kocham Chorwacje :)
OdpowiedzUsuńNigdy tam nie byłam - Raj :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdeczne
http://zocha-fashion.blogspot.com/