Czeskie browary: Praga, Pilzno, Buchlovice, Kromieryż


Na moje osiemnaste urodziny Ciocia postanowiła sprezentować mi wycieczkę do Czech. Nie była to jednak byle jaka, pierwsza lepsza wycieczka. Jej tematem przewodnim były czeskie browary. W Pradze byłam już parę lat temu (w 2008 roku), ale z niewiadomych mi przyczyn nie pamiętałam jej zbyt dobrze. Urodzinowa wycieczka odbyła się końcem sierpnia. Żałuję, że tak późno zabrałam się za napisanie tego posta, bo relacja na gorąco miałaby z pewnością więcej emocji. Z drugiej strony miło jest przypomnieć sobie fajnie spędzony czas.
Miałam mały problem ze zdjęciami. Nie mogłam się zdecydować, które wybrać i jak je edytować. Wersja, którą widzicie jest chyba wersją numer 5.

Na zdjęciu na samej górze dachy Małej Strany.

Dzień 1.

Po przyjeździe do Pragi poszliśmy na spacer po Placu Wacława. Chyba większość ludzi kojarzy pomnik św. Wacława z Muzeum Narodowym w tle.
Następnie poszliśmy do Pałacu Lucerna, gdzie można zobaczyć jedną z wielu instalacji Davida Černego zatytułowaną Koń. W Pradze widzieliśmy również inne instalacje artysty, ale o tym później.
Kolację zjedliśmy w Nowomiejskim Browarze (oczywiście do picia było piwo). Spaliśmy w hotelu w dzielnicy Barrandov, gdzie siedzibę ma Studio Filmowe Barrandov. Wytwórnia wyprodukowała m.in. Mission: Impossible, Obcy kontra Predator, Oliver Twist czy Opowieści z Narnii (Lew, Czarownica i Stara szafa oraz Książę Kaspian).
Zdjęcie poniżej nie ilustruje tego, co napisałam, ale podobaj mi się, więc chciałam Wam je pokazać : D.

Dzień 2.

Dzień drugi był dniem zwiedzania Pilzna. Pierwszym przystankiem był (jakżeby inaczej) browar Pilsner Urquell, w którego piwnicach odbyła się degustacja piwa prosto z beczki. Niewiele mi mówiło to, że piwo jest niefiltrowane i niepasteryzowane, ale wiem jedno - było strasznie gorzkie ; ). Zostaliśmy oprowadzeni po terenie browaru i zaprezentowano nam w skrócie proces powstawania piwa. Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, ale okazuje się, że to dość skomplikowany proces, w którym ważną rolę odgrywa nawet woda (podobno piwo Pilsner Urquell było swego czasu ważone w Polsce, ale jego smak, właśnie przez wodę, był całkiem inny, niż oryginalnego Pilsnera, więc teraz możemy w sklepach znaleźć tylko importowanego Pilsnera).
Następnie poszliśmy na rynek w Pilźnie, po drodze mijając brudną rzekę i przechodząc przez mały park.
Otoczona zabytkowymi kamienicami, w centrum rynku znajduje się gotycka katedra św. Bartłomieja. 



We wschodniej ścianie kościoła (na zewnątrz) znajduje się zakratowana rzeźba Chrystusa. Kratę zdobią głowy aniołków. Jeden z nich jest wyraźnie wypolerowany. W średniowieczu kat wzbudzał przerażenie, ale jednocześnie wierzono, że przynosi szczęście. Są różne wersje legendy, ale jedna z nich głosi, że główny kat Pilzna modlił się przed figurą Chrystusa, w dniu swojego ślubu (kaci nie mieli prawa wchodzenia do kościoła ze względu na swoją profesję), gdy uroczystość się skończyła, mężczyzna wstając przez przypadek dotknął głowy aniołka. Zobaczyła to grupa kobiet, które po odejściu kata również dotknęły aniołka na szczęście, ponieważ uważano, że wszystko czego dotknął kat zaczynało mieć cudowne właściwości.
Tego dnia zobaczyliśmy również Wielką Synagogę, która jest największą synagogą w Czechach, drugą w Europie i trzecią na świecie. Nie wiem dlaczego, ale nie mam żadnych zdjęć z zewnątrz : D.
Następny punkt wycieczki znajdował się w Pradze, więc wróciliśmy do hotelu na krótkie odświeżenie, a potem pojechaliśmy na spektakl Światło, woda, dźwięk. To chyba jedyny element z mojej pierwszej wizyty w Czechach, który zapadł mi na tyle w pamięci, że aż nie mogłam się doczekać na powtórne obejrzenie widowiska. Nie rozczarowałam się, ciarki towarzyszyły mi właściwie przez cały czas trwania przedstawienia. Nagrałam sporo filmów, ale niestety wiadomo, że to nie to samo co na żywo. Tym bardziej, jeżeli ktoś planuje wybrać się do Pragi to jest to jedna z rzeczy, którą gorąco polecam zobaczyć.

Dzień 3.

Przed południem Z samego rana pojechaliśmy na Hradczany. Przez chwilę podziwialiśmy panoramę miasta i liczne mosty ze wzgórza Petřín.
Chcieliśmy wejść do kościoła Marii Panny, ale o ile dobrze pamiętam to miał być tam chrzest, więc nie zostaliśmy wpuszczeni. Dlatego też poniżej tylko zdjęcia z zewnątrz.
Kolejnym punktem wycieczki był Plac Hradczański. Po drodze zauważyłam ten samochód, nie mogłam mu się oprzeć (jeżeli ktoś ma wiedzę co to marka i model to będę wdzięczna za wszelkie informacje!)
Na poniższym zdjęciu widoczna Loreta. Ciekawskich odsyłam do Wikipedii, a tak w telegraficznym skrócie: Loreta to barokowe sanktuarium, na które składa się domek loretański, kościół Narodzenia Pana i wieża. Nie podchodziliśmy bliżej.

Poniżej fragment ściany. Ale nie byle jakiej ściany, bo ściany z renesansowego pałacu Schwarzenbergów. Obecnie znajduje się tam Muzeum Wojskowe.
Próbowałam przypomnieć sobie jak nazywa się wieża poniżej, ale niestety bezskutecznie. Będę wdzięczna za wszelkie wskazówki.

Katedra św. Wita, Wacława i Wojciecha, do której następnie poszliśmy, zrobiła na mnie duże wrażenie. To jedna z tych rzeczy, które zapamiętałam z poprzedniej wycieczki do Pragi. Jest naprawdę ogromna (podobnie jak kolejka do wejścia katedry), zdjęcia nie oddają w ogóle skali ani wspaniałości budynku. To trzeba zobaczyć. Z tego co kojarzę, to podczas mojej pierwszej wizyty, miałam nawet okazję uczestniczyć we mszy w katedrze. Jedyne co pamiętam to to, że strasznie chciało mi się spać - bardzo wartościowe wspomnienie sprzed paru lat, prawda?
Punkt dwunasta ustawiliśmy się w tłumie, aby obejrzeć zmianę warty na Zamku Praskim. Momentami nie wiedziałam za bardzo, w którą stronę patrzeć, tyle się działo! Nagrałam parę filmów podczas wyjazdu, między innymi fragmenty zmiany warty. Gdy tylko zmontuję je w jeden film, z pewnością pojawią się tam fragmenty sprzed Zamku Praskiego.
Po obejrzeniu całego show zeszliśmy na dół, do dzielnicy Malá Strana, ponieważ kolejnym punktem wycieczki był Pałac Wallensteina, który obecnie jest siedzibą czeskiego senatu. Przebiegliśmy dość szybko przez kilka pomieszczeń (bacznie obserwowani przez ochronę), bo tym, co wzbudza największe emocje w tym pałacu są... jego ogrody.
Dlatego też poszliśmy do ogrodów Wallensteina. Bardzo ciekawe są sztucznie wytworzone nacieki w grocie. Między niektórymi można zauważyć twarze.
Same ogrody również są piękne. Mnóstwo zieleni, rzeźb, pawi, większych i mniejszych ryb i rybek.
W pobliżu muzeum Franza Kafki na Małej Stranie znajduje się kolejna rzeźba Davida Černego, zatytułowana Sikający. Rzeźba jest ruchoma, przedstawia dwóch mężczyzn sikających do sadzawki w kształcie Czech. Do niedawna można było wysyłać SMS-y, a wtedy to, co wysłaliśmy zostało wysikane przez dwóch panów. Zainteresowanie było zbyt duże i, przynajmniej wtedy, gdy my byliśmy w Pradze, nie można było już wysyłać SMS-ów.
Ciekawe jest to, że zamysłem Davida Černego było uczczenie wejścia Czech do Unii Europejskiej. Według niego oddawanie moczu jest przyjemne, a wejście kraju do UE również było przyjemne. Ot, taka analogia.
Źle znoszę tłum, a ilość ludzi na Moście Karola aż dziwi. Jak może się ich tam tyle zmieścić? Ten sztandarowy punkt wszystkich wycieczek do Pragi, również pamiętałam z pierwszej wizyty w Czechach. Poniższe zdjęcie zrobiłam właśnie będąc na moście.
Z mostu poszliśmy prosto na rynek Starego Miasta, gdzie usiedliśmy sobie na ławce i oglądaliśmy ludzi. Bardzo lubię to robić, zawsze wtedy widać jak różnorodne jest społeczeństwo. Niedaleko nas pojawiła się grupka ludzi, w której jeden z mężczyzn przebrany był w strój Borata. Pewnie przegrał jakiś zakład ; ).
Uwielbiam pływać statkami. Dlatego też nie mogłam przegapić możliwości rejsu statkiem po Wełtawie! Z poziomu wody dobrze widać m.in. Most Karola.
Ostatnim punktem programu w tym dniu była degustacja piwa a najsłynniejszym praskim browarze U Fleku. Oczywiście zostałam pominięta przez kelnera podającego piwo. Podobno wyglądam na młodszą niż jestem, przez co zawsze i wszędzie pytana jestem o dowód. Nie twierdzę jednak, że mi to przeszkadza ; ).

Dzień 4.

Dzień czwarty był zarazem dniem powrotu. Od razu po wyjeździe z Pragi skierowaliśmy się w stronę Polski. Pierwszy przystanek na zwiedzanie był w Buchlovicach. W niedużym miasteczku znajduje się barokowy Pałac Buhlovice z pięknymi ogrodami. Pogoda tego dnia udała się średnia, momentami kropił lekki deszcz, ale gęste drzewa w parku skutecznie chroniły przed zmoknięciem.
Ostatnim punktem wycieczki, który nie był wcześniej zaplanowany był rynek w Kromieryżu. Nawet pomimo deszczu wyglądał bardzo uroczo.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miała okazję wrócić do Pragi i odwiedzić również te mniej oczywiste atrakcje.
Pomimo trochę strasznej dla mnie nazwy wycieczki (Czeskie browary - przyznajcie, że to brzmi strasznie), picie piwa nie było obowiązkowe, co też z radością wykorzystywałam. Nie jestem miłośnikiem alkoholi, w tym także złotego trunku, ale wycieczka bardzo mi się podobała, tym bardziej, że nie koncentrowała się tylko na piwie.

Komentarze

  1. Katedra przypomina te z Noter Dam :)

    Dodasz komentarz? Będzie mi bardzo miło. :)
    malinowe-ciasto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam Czechy, ale przez szkołę musiałam bardzo ograniczyć wyjazdy:) x

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama byłam kilka lat temu w Pradze ale nie pamiętam z tego wyjazdu zbyt wiele poza tym, że była to bardzo intensywna wycieczka. :) Dzięki tobie nabrałam ochoty na ponowne uwiedzenie Pragi i zwiedzenie większego kawałka Czech.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!