Nie myślcie, że zapomniałam o moim urodzinowym postanowieniu. Chleb, który chcę Wam dzisiaj pokazać upiekłam już jakiś czas temu. Moje wykonanie nie było mistrzostwem świata, ale nie było też najgorzej. Nie jest to typowy chleb, ale smakuje świetnie. Nie obyło się bez wpadek i pomyłek (bo kto by tam dokładnie czytał instrukcje...).
Na pierwszy ogień poszedł chlebek bułgarski zwany słonecznikiem. Przepis znalazłam tutaj,
ale jak to u mnie bywa z przepisami, posłużył mi bardziej jako
inspiracja, niż dokładna instrukcja. Poniżej możecie zobaczyć, jak ja
zrobiłam ten chleb, a w linku znajdziecie oryginalny przepis.
Czego będziemy potrzebować?
• 1 kg mąki pszennej,• 3 duże jajka,
• 3 łyżki octu winnego lub 2 łyżki soku z cytryny,
• 3 łyżki oleju słonecznikowego,
• 3 łyżki cukru,
• 1 łyżeczka soli,
• 500 ml letniego mleka,
• 40 g świeżych drożdży
• ziarna do posypania (użyłam sezamu).
1. Rozcieramy drożdże z cukrem i odstawiamy na 15 minut.
2. Łączymy ze sobą wszystkie składniki (oprócz sezamu) i wyrabiamy na gładko.
3. Ciasto wkładamy do naoliwionej miski i ostawiamy aż podwoi swoją objętość. Ja miałam drożdże niepierwszej świeżości, dlatego włożyłam ciasto do piekarnika na 40°C, gdzie rosło sobie przez około godzinę.
4. Gdy ciasto wyrośnie przekładamy go na naoliwioną stolnicę (pomarańczowe tło na zdjęciach to silikonowa stolnica, która sprawiła mi sporo problemów podczas przygotowywania tego chleba przez to, że nie można na niej kroić zwykłym nożem).
5. Ciasto dzielimy na 4 części (tak, ten nóż jest silikonowy i nie za bardzo nadaje się do krojenia ciasta, ani niczego innego).
6. Każdą z czterech części rozwałkowujemy na koła, a później dzielimy na trójkąty.
W tym momencie po raz kolejny dało o sobie znać to, że niedokładnie przeczytałam przepis. W oryginale chodziło o to, żeby wszystkie koła położyć jedno na drugim i dopiero wtedy dzielić całą konstrukcję na trójkąty. Przez to wyszła mi ogromna ilość chleba.
7. Trójkąty zwijamy tak, aby powstały rogaliki i wkładamy do naoliwionej (lub wyłożonej papierem do pieczenia) tortownicy (30 cm podobno jest OK, chociaż moja ma jakieś 25 cm). Jeśli chcecie aby Wasz chleb wyglądał tak jak mój, czyli miał bardziej nieregularny kształt na brzegach, wystarczy rogaliki wkładać do tortownicy tak jak ja. W oryginale oczywiście jest inaczej i rogaliki ułożone są w drugą stronę (szpiczastymi końcami do siebie).
8. Wierzch posypujemy ziarnami. Opcjonalnie można posmarować rozbełtanym białkiem, ale ja pominęłam ten krok.
9. Wstawiamy chleb do piekarnika nagrzanego do 190-200°C. Pieczemy aż do suchego patyczka, ok. 30 minut.10. Smacznego!
P.S. Poniżej możecie zobaczyć jaka ilość chleba wyszła mi przez nietrzymanie się przepisu. Na zdjęciu nie ma wszystkiego, bo zdjęcie zrobiłam, gdy część była już zjedzona : D.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz!